Podobno prototypem spotworniałej, mitycznej Buni był dziadek autora, włoski emigrant, który wieczorami wracał do domu tak wyczerpany codzienną harówką, że siadał do stołu i natychmiast żądał jedzenia, a w niedziele jadł przez cały dzień, domagając się strawy i wina po włosku, bo ze zmęczenia ulatywały mu z pamięci ledwie poznane słowa hiszpańskie. Nawiasem mówiąc, w paryskim przedstawieniu Jorge Lavellego tytułową rolę grał mężczyzna, Jean- Claude Dreyfus. Postać Buni była interpretowana jako symbol wszystkiego, co niesie zagładę - jak nędza albo wszechogarniająca inflacja, dyktatura wojskowa dławiąca Argentynę, cywilizacja niszcząca własne dzieci w miarę postępu. "Bunia ucieleśnia wszystko, co nas zżera" - stwierdził autor. Początkowo rubaszna, rodzajowa komedia z życia włoskich emigrantów, która szybko przekracza granice realizmu i przeradza się w surrealistyczną groteskę, do końca jednak pozostaje nieodparcie śmieszna. Choć jest to śmiech bolesny, pełen niepokoju.
W spektaklu Olgi Lipińskiej tytułową postać odtwarza Krystyna Feldman, aktorka rzadko oglądana na pierwszym planie, chociaż w swojej 60-letniej karierze (od lwowskiego debiutu w 1937 r.) zagrała ponad 200 ról teatralnych i ok. 80 filmowych. Jako kapitalna Bunia długo pozostanie w pamięci widzów. Carmelo i Maria zamartwiają się, że ich skromny stragan z warzywami nie zapewni utrzymania całej rodzinie. Cichio, brat Carmela, od 20 lat układa tanga i nigdy żadnego nie ułożył do końca, więc w życiu nie zarobił ani grosza. Anyula, ich siostra, jest wyjątkowo niezaradną życiowo starą panną, a stuletnia babunia wciąż domaga się jedzenia, nawet w nocy, bo światło elektryczne myli jej się z brzaskiem dnia. Lekarz zapewnia, że Bunia jest okazem zdrowia - zęby dwudziestolatki, ciśnienie w normie, serce jak dzwon, fenomenalna staruszka będzie żyła jeszcze długie lata. Bracia szukają wyjścia z nader trudnej i delikatnej sytuacji. Cichio radzi znaleźć Buni pracę, naraić ją komuś, wreszcie - wydać za mąż. Don Francisco, żwawy 70-latek, majętny, porządny, acz chciwy i naiwny, ulega podstępnej argumentacji sąsiada i zgadza się dać kobiecinie "miesiąc szczęścia u kresu życia", wierząc, że potem czeka go pokaźny spadek i wielkie szczęście u boku 20-letniej Martusi. Bunia jednak wciąż żyje. Pożera cały zapas czekolady i karmelków ze sklepu męża, ogałaca wszystkie półki, namiętnie wżera się w ostatnie 200 sztuk gumy do żucia. Tknięty apopleksją Don Francisco trafia do domu Carmela. Sytuacja finansowa rodziny staje się beznadziejna. Maria sprzedaje swetry własnej roboty, powabna Martusia - własne wdzięki. Nawet obibok Cichio musi podjąć pracę, ale Carmelo i tak traci swój stragan, dorobek całego życia. A Bunia wciąż domaga się jedzenia. Udręczona rodzina staje przed pytaniem, jakże częstym w teatrze absudru - jak pozbyć się potwora, który panoszy się i nie daje żyć innym. Jednak wypróbowane sposoby, jak dymiący piecyk czy trucizna, kompletnie zawodzą. W coraz bardziej pustym domu niesie się echem odgłos pracujących bezustannie żuchw. [PAT]
Autor sztuki: Roberto Cossa
Tytuł oryginalny: "La nona"
Przekład: Carlos Marrodán Casas
Produkcja: 1997
Premiera TV: 22 lipiec 1998
Reżyseria:
Muzyka:
Obsada:
Bunia
Maria
Anyula
Marta
Carmelo
Cichio
Don Francisco
02.151122
(POL) polski,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz